Nie będzie tu klasycznych landszaftów, co najwyżej przewinie się czerwona budka telefoniczna, ale London Eye, Big Ben, Tower Bridge ledwie zamajaczą w tle. Będzie inaczej, rozmaicie, klimatycznie – pokażemy Wam Londyn o wielu mniej znanych twarzach choć równie hipnotyzujących. Będą smakowitości dla lubiących czystą formę, kształty, światło, zakamarki. Ale przede wszystkim opowiemy Wam historię o Kasiu i Januszu, od których wszystko to się zaczęło. Mieszkając tam wiele lat chcieli uniknąć standardowych, powtarzalnych ujęć, które zapełniają blogi z londyńskimi sesjami ślubnymi. Kasia podesłała swoje ulubione miejsca, my poszukaliśmy kolejnych intrygujących lokacji i w ten sposób wspólnie zbudowaliśmy trasę naszego spaceru.
100 sesji ślubnych to za mało
Plener w Londynie zaplanowaliśmy kilkuetapowo. Część zdjęć postanowiliśmy zrobić w formie swobodnej randki, a drugą część w strojach ślubnych. Będzie jak zwykle duuużo zdjęć, bo jak tu się oprzeć? Zresztą po co? 😉 Jestem zachwycona ile Londyn ma do zaoferowania. Myślę, że nawet 100 sesji ślubnych nie wyczerpie potencjału, który tam jest. Im więcej czasu tam spędzamy, tym więcej odkrywamy smaczków w intrygujących dzielnicach. Z pewnością przygotuję jeszcze jakiś nasz wpis prywatny, ale o tym następnym razem.
Nocna panorama miasta z mało popularnego miejsca
Kto pomyśli o Londynie prawdopodobnie pierwszą myślą o architekturze miasta będą ceglane kamienice, ewentualnie kolorowy Notting Hill. W tej części tego nie zobaczycie, choć cegła się znajdzie, to będzie przede wszystkim dużo betonu! Zabieramy Was najpierw do Tate Modern – na nocną panoramę miasta ze świetnego tarasu na otwartym powietrzu. Od początku istnienia, Tate Modern jest uważane za jedno z ciekawszych muzeów na świecie prezentujących sztukę nowoczesną, obok Museum of Modern Art w Nowym Jorku. Budynek galerii stanowił kiedyś główną halę elektrowni Bankside Power Station i wnętrze jest po prostu obłędne. Dla ludzi lubujących przemysłowe przestrzenie wizyta obowiązkowa! W piątki i soboty muzeum jest otwarte do późnych godzin nocnych 😉
Wpis dedykuję wszystkim podróżniczym duszom, które lubią czasem zejść z utartych szlaków!
Enjoy!



























Modernizm i antykwariat pod mostem
Następnego dnia poszliśmy na spacer do modernistycznej dzielnicy Southbank pełnej brutalizmu (nie każdy wie, że ta architektoniczna nazwa nawiązuje do stosowanych materiałów, surowych, np. beton w surowej postaci i jest pod silnym wpływem minimalizmu, a więc formy są proste). W Polsce ten typ architektury prezentował dworzec kolejowy w Katowicach i „Bunkier Sztuki” w Krakowie. Na naszej sesji lifestylowej kręciliśmy się w okolicy Narodowego Teatru i Queen Elizabeth Hall. Od razu pokochaliśmy klimat tej dzielnicy – przytulne knajpki (w formie np. ogrodu na dachu!), artystyczna atmosfera, więcej Londyńczyków niż turystów, antykwariat pod mostem + wiewiór lodożerca!







































Londyn pełen kontrastów – stare vs nowe, zieleń vs przemysł
Wybierając miejsca zastanawialiśmy się czy to będzie dobry pomysł, aby łączyć tak rozbieżne w charakterze lokacje, a będzie ich aż cztery! Czy plener będzie spójny? Temat który wielokrotnie pojawia się w zakulisowych rozmowach ze znajomymi fotografami. Mamy trochę inne zdanie niż większość, zawsze uważaliśmy, że o ile ma to jakieś uzasadnienie, to czemu nie. Po rozmowie uznaliśmy, że skoro Londyn jest takim konglomeratem skrajności, gdzie stare miesza się z nowym, zieleń zrasta się z przemysłem, a słońce miesza się z deszczem, to tak go postaramy się pokazać! Taki obraz doskonale zresztą wpasował się w osobowość Kasi i Janusza, mających różne temperamenty i lubiących różne przestrzenie. Poza tym tendencyjność jest dla nudziarzy, riiight? 😉
Będzie więc Londyn ze stali i szkła, ultranowoczesność zamknięta z palmiarnią w 34-piętrowym wieżowcu – Sky Garden. Będzie najbardziej absurdalnie usytuowane ruiny gotyckiego kościółka St Dunstan in the East, przekształcone w miejski skwer. Będzie wybuch zieloności w Greenwich parku z genialną panoramą Londynu. Zajrzymy też pod Tamizę 😉 Wreszcie pokażemy Wam szczyptę pięknych przemysłowych doków – Trinity Buoy Wharf. Prawda, że różnorodnie?










Londyn ze stali i szkła – zagraniczna sesja ślubna










Gotycki Londyn – sesja ślubna









Ucieczka w zieleń – plener ślubny w Londynie






























Przemysłowe doki – spirit of London













Zakulisowo
Jeśli ktoś myśli, że sesja ślubna w Londynie jest wyzwaniem, bo miejsca są rozsypane na dużym obszarze, że trzeba używać metra, czasem poczekać w kolejce, to niech się lepiej zastanowi! Kasia i Janusz to prawdziwi hardcorzy, okazało się, że ich maleńka Matylda nie jest w stanie znieść rozstania z mamą, więc w asyście dziadka towarzyszyła nam dzielnie przez cały dzień! Do tego Kasia musiała walczyć z nieposłusznym zamkiem (słuchajcie, ratunkowe agrafki bywają ryzykowne! ;)), a Janusz z obcierającymi stopy butami! A mimo to nic po nich nie widać! Brawa dla nich!

